No dobrze, nie jeden, a kilka, i nie odkryliśmy, tylko włożyliśmy ból, pot i łzy oraz sporo upadków i podnoszenia się, żeby dojść do miejsca, które pozwala nam nie być w ogonie i dość dobrze radzić sobie z rzeczywistością pracy hybrydowej. Chcesz poznać nasz sekret?