Albo zrekrutować, jak kto woli. Powiedzieć, że temat rekrutacji to temat rzeka, to jak stwierdzić, że wdrożenie dużego e-commerce to dość skomplikowana sprawa – lekkie niedopowiedzenie. W dodatku nie traci na aktualności, zmieniają się tylko trendy. Czasy, gdy na rozmowach rekrutacyjnych pytania o plany rozszerzenia żywego inwentarza o dziecko były na porządku dziennym na szczęście minęły, ale jeszcze idealnie nie jest. W EENGINE też nie (oczywiście o dzieci nie pytamy 😉), choć wciąż staramy się poprawiać, uczymy się na błędach – własnych i cudzych, słuchamy mądrzejszych od siebie i robimy wszystko, żeby za każdym razem było lepiej. Dlatego ten wpis nie jest pierwszym na temat rekrutacji, jaki się tu pojawił. Warto zajrzeć do tekstu Maćka sprzed kilku lat, bo to o czym pisze stanowi solidną bazę do tego, co właśnie czytasz.

Po co ja w ogóle znowu o tym piszę?

Tak się składa, że poszukujemy w tej chwili osób na następujące stanowiska:

Nie będę Ci tu opowiadać jak u nas jest super, bo wystarczy przejrzeć naszą stronę albo zajrzeć, na któryś z kanałów social media. No po prostu jest super. I już. I nie mówię tylko o kawie i Świniorożcu. Myślę za to, że to znakomity moment żeby nieco odświeżyć temat zaciągania się do EENGINE, bo ostatnio wypowiadaliśmy się na ten temat ponad dwa lata temu, a powiedzmy sobie szczerze – w branży IT dwa lata to dużo. Nie żeby to, o czym mówili Ania i Maciek można było odesłać do lamusa, wciąż polecam zapoznać się z nagraniem o rekrutacji do software house’u zanim się do nas zgłosisz – po co odkrywać koło na nowo. Piszę bo zdaję sobie sprawę, że gdy wysyłasz któreś dziesiąte CV z rzędu (nie daj borze liściasty żeby jeszcze z listem motywacyjnym) Twoja motywacja może być delikatnie mówiąc niska; nie widzisz głębszego sensu w poznawaniu kolejnej firmy, której częścią pewnie i tak się nie staniesz, że o wywnętrzaniu się na temat przyczyn aplikowania nie wspomnę.

I tu przychodzę z pomocą ja – pół człowiek, pół kuc z Bronksu i w jednej trzeciej madka, dając Ci ten wpis będący prze(w)pisem na powodzenie Twojej rekrutacji. Idąc kulinarnymi skojarzeniami wspomnę, że oczywiście jakość składników ma znaczenie, ale jeśli będziesz się trzymać moich wskazówek, efekt będzie z grubsza jadalny i miejmy nadzieję strawny 😉

Dos and (definitely) Don’ts lub jak kto woli: TAK RÓB, TAK JEST DOBRZE VS NIEEEEEEEEEEEEEEEEEE

  • Przeczytaj ogłoszenie. Niby to oczywiste, ale jak pokazuje rzeczywistość jednak nie bardzo. Jeżeli coś jest w wymaganych umiejętnościach to nie dlatego, że chcieliśmy żeby ładnie wyglądało – po prostu potrzebujemy człowieka, który coś umie, bo wymaga tego projekt. I nie mówię tylko o umiejętności programowania w takim czy innym języku. Skoro o języku mowa to musisz wiedzieć jedno: językiem EENGINE jest polski, bo w nim najsprawniej porozumiewa się większość zespołu i klientów. Jasne, angielski też się przydaje, ale polski to EENGINE’owy must have (i to jest w ogłoszeniach!).
  • Jeżeli nie masz X lat doświadczenia udokumentowanego w CV nie zgłaszaj się na wszystkie możliwe oferowane przez nas stanowiska. Nie żeby taka sytuacja miała Cię zupełnie wykluczyć z grona kandydatów, ale pomyśl co ma w głowie rekruter, gdy widzi kogoś, kto się zna na dosłownie WSZYSTKIM i w dodatku opanował to w trzy lata. Czy Ty kiedykolwiek śpisz? Nie ufam ludziom, którzy nie śpią… To samo tyczy się klikania w przycisk “Aplikuj” wielokrotnie. Powiadomienie dostaniemy już za pierwszym razem, a wszystkie kolejne wprowadzają chaos i dają nam niepokojące poczucie, że chyba nie umiesz korzystać z portali rekrutacyjnych…
  • Dalej w temacie CV: niby rzucę kolejnym banałem, ale jeżeli aplikujesz na stanowisko dewelopera, bez znaczenia czy Twoją specjalnością jest PHP czy .NET, postaraj się żeby Twoje CV było uporządkowane. Literówki w CV to możliwe literówki w kodzie, a wiesz co to oznacza dla projektu. Możesz przychodzić do pracy w ukochanym t-shircie z liceum, ale Twój kod musi być porządny. I już. 
  • Inną sprawą są CV, które absolutnie nic nam nie mówią. NIC. Zgłaszasz się na stanowisko mid/senior? Proszę, nie wysyłaj mi czegoś takiego:

Chętnie dowiem się gdzie zdobywałeś/łaś doświadczenie, co udało Ci się dotąd zrobić i jakie są Twoje pasje. To wszystko stanowi jakiś punkt wyjścia do naszej rozmowy i informację czy mamy szansę chcieć ze sobą współpracować. W tym wypadku jedyne nad czym się zastanawiam to czy wysyłający zna Frameworki PHP i JavaScript czy nie, ale jeśli się tego nie dowiem, nie będzie mi to spędzało snu z powiek.

  • Ankieta. Twoje drugie po CV pole do popisu. Możesz nam w niej opowiedzieć o swoich pasjach, planach i oczekiwaniach. Przede wszystkim możesz jednak przyciągnąć naszą uwagę. Nie wpisuj tego, co chcielibyśmy Twoim zdaniem usłyszeć. Co lubimy, to my już tam wiemy ;). Interesuje nas co lubisz Ty. Chcemy Cię poznać. Zobaczyć co Ci siedzi w głowie. Nie ignoruj tego etapu, wysil się trochę. My to naprawdę czytamy i często od zawartości ankiety będzie zależało czy spotkamy się na żywo. I koniecznie poinformuj nas o swoich oczekiwaniach finansowych – oczywiście wszyscy wiemy, że pracuje się dla idei 😉 ale chleb z masłem, dach nad głową i możliwość zakupu jedzenia dla kota to równie silne motywatory, więc nie musisz się krępować. Jak te oczekiwania będą za wysokie to Ci to po prostu powiemy. Nie zapomnij też dać znać Robertowi, że ankieta gotowa. 
  • Jeśli jednak Twoja ankieta pachnieć będzie przygodą, otrzymasz zadania. Przed rozmową rekrutacyjną prześlemy Ci ich zestaw. Zrób, wyślij i daj nam znać o tym fakcie. Jeśli nie zrobisz ich idealnie – nie szkodzi, chcemy zobaczyć jak myślisz i rozwiązujesz problemy. Z drugiej strony – jeśli ich nie wyślesz (albo ankiety) dasz nam jasny sygnał, że nie traktujesz nas poważnie, a jak wiemy akcja rodzi kontrakcję, tu w postaci braku zaproszenia do współpracy. Permanentnego. Dlatego po raz kolejny podkreślam: daj znać, że ankieta lub zadania są gotowe. To będzie dla nas sygnał, że jesteśmy dla Ciebie partnerem, z którym chcesz rozmawiać, w przypadku gdyby mail z w/w wpadł np do SPAMU albo zaginął w akcji w Twojej skrzynce z wersjami roboczymi.
  • Nie każ mi być Twoją mamą. Przy całej mojej dobrotliwej naturze powiem Ci jedno: jesteś dorosły/ła. Bierzesz udział w rekrutacji żeby robić to co lubisz (oby!) i zarabiać na tym pieniądze. Prawdziwe, nie kapsle czy zapałki tylko Polskie Złote. Co za tym idzie, nie proś mnie o przedłużenie i tak dość rozsądnych terminów “bo się nie wyrabiasz”, nie mów, że pies zjadł Ci komputer albo nie dosyłaj mi poprawek do zadań po tym jak już je dostałam i wysłałam do oceny. Żeby nie było – ja wiem, że w życiu zdarzają się RZECZY, ale jeśli nie masz wyjątkowego pecha, są one raczej incydentalne, poza tym wszyscy staramy się dowozić, jak dorośli. Ciebie prosimy o to samo. Bo jeśli Ty nie dostarczysz zadań na czas, zrobi to ktoś inny i to z nim właśnie pójdziemy w tym procesie dalej. 
  • Jeśli postanowiłeś/łaś się bardzo bardzo przyłożyć do rekrutacji i obejrzałeś/łaś materiał przygotowany przez moich kolegów (o którym wspominałam we wstępie) wiesz już, że dobrze by się było czegoś o nas dowiedzieć przed kliknięciem “Aplikuj”. I nie po to żeby zaimponować nam wiedzą o naszych projektach, bo choć to miły dodatek to na ich poznanie będziesz mieć jeszcze czas, a my wiemy, że są dobre. Chodzi o to żebyś mógł/mogła się zorientować kim my właściwie jesteśmy, czy nam dobrze (jako firmie) z oczu patrzy i czy masz poczucie, że praca z nami to będzie TO. Jeśli odpowiedź na dwa ostatnie pytania brzmi “Tak”, naturalna ciekawość zaprowadzi Cię dalej. I dalej, i dalej, aż nie będzie odwrotu <złowieszczy śmiech> … </złowieszczy śmiech>. Poza tym szukając informacji o nas, możesz natknąć się na bardzo pomocne niespodzianki.
  • Nie kłam. Ani w CV, ani w trakcie rozmowy. Za każdym razem, gdy mijasz się z prawdą ginie jakieś małe słodkie puchate zwierzątko, a my bardzo lubimy zwierzątka. A poważnie to i tak się prędzej czy później wyda i będzie jak w tym dowcipie: “niesmak pozostanie”.
  • Pytaj. Nie powiem, że nie ma głupich pytań, bo pracowałam kiedyś na infolinii dużej korporacji ;). Te niegłupie doceniamy jednak podwójnie, bo świadczą o tym, że obserwujesz świat dookoła, chcesz się uczyć i potrafisz po tę naukę sięgnąć. 
  • Jeśli nie jesteś nadaktywny/a, przed rozmową rekrutacyjną wypij kawę. Jeśli będzie to rekrutacja on-line to ją sobie zrób, a jak będzie u nas w siedzibie to też sobie zrób – pokażemy Ci gdzie jest kuchnia i wszystkie pyszności no i przy kawie w kuchni lepiej się rozmawia, nieprawdaż? Dlaczego? Planujemy spędzić z Tobą około 60 minut. Sporo, szczególnie jeśli masz do czynienia z kimś, kto wygląda jakby za chwilę miał zasnąć. Spraw żeby ta godzina była przygodą, po której powiemy: Ja chcę jeszcze raz! My ze swojej strony zrobimy co się da żebyś się nie nudził/ła ;).
  • Przyjdź. A jak nie możesz to nas uprzedź. Zadzwoń czy coś… Moja przyjaciółka, która zęby zjadła na rekrutacjach w branży logistycznej, przy każdej kolejnej nie mogła wyjść z podziwu, że ktoś, kto miał do wyboru kilka terminów oraz możliwość zaproponowania własnego i umówił się na jeden z nich, po prostu nie przychodził. Nie bądź jak tamci oni, zadzwoń. I to nie tylko dlatego, że niepojawienie się i brak informacji automatycznie plasują Cię na czele czarnej listy. Po prostu zaoszczędzisz czas wielu osób i wierz mi – będą Ci za to wdzięczne. 
  • Wyluzuj! 🙂 Ostatnio wyszłam z rozmowy rekrutacyjnej dziwnie podrygując, bo kandydat był najwyraźniej tak zdenerwowany, że bez przerwy podskakiwał i mówił w tempie karabinu maszynowego. Naprawdę nie jesteśmy straszni. Nie będę Cię namawiać do wyobrażania nas sobie w samej bieliźnie bo stres pourazowy długo się leczy, ale pomyśl, że poza oczywistą przewagą w postaci bycia zatrudnionymi w EE jesteśmy takimi samymi ludźmi jak Ty, siedzieliśmy kiedyś na Twoim miejscu (nie raz) i doskonale rozumiemy, że sytuacja rekrutacji to zjawisko bardzo szczególne. Potraktuj to jak normalną rozmowę, w trakcie której my będziemy poznawać Ciebie, a Ty nas. Taka trochę randka. Minus świece, jedzenie i buziak na do widzenia.

Zamiast buziaka będzie feedback i w trakcie rozmowy i po niej. Kiedy rekrutowałam się do EENGINE, po rozmowie towarzyszyły mi dwa odczucia: że wiem mniej niż zakładałam i że sporo się w ciągu tej godziny nauczyłam. Poważnie! Mimo, że na przykład nie wiedziałam czym są user stories (no serio), po rozmowie z Pawłem i wielokrotnie cytowanym tu Maćkiem już wiedziałam. W dodatku uświadomili mnie w taki sposób, że zamiast poczuć się głupio (no w każdym razie nie b a r d z o głupio) zachciało mi się pogłębić wiedzę. Oczywiście nie będziemy co chwilę powtarzać “Świetnie Ci idzie” ale postaramy się żeby Twoje wątpliwości nie pozostały bez odpowiedzi. A po rozmowie z nami możesz liczyć na to, co po randce przychodzi niezwykle rzadko: zawsze dostaniesz informację zwrotną, bez względu na wynik. Jeśli zechcesz podzielić się z nami Twoimi odczuciami lub uwagami – nie krępuj się, merytoryczny feedback od kandydatów to coraz lepsza rekrutacja, czego sobie i Tobie życzę. Do zobaczenia!

Inne artykuły tęgo autora

Ania
29 grudnia, 2020
Ania
16 grudnia, 2020
Ania
19 maja, 2020